Pełny Talerz Dietetyk Izabela Gościańska


O mnie

Wybierając specjalistę, warto znać jego wykształcenie, specjalizacje, pasję, a nawet historię, żeby móc na wstępie ocenić, czy będziecie nadawać na tych samych falach. Jeśli nie masz czasu, by choć trochę mnie poznać– czytaj tylko pogrubiony tekst 😊!

Dietetyką zainteresowałam się już w liceum, czytałam książki, testowałam zalecenia i diety na sobie 😊. Jednak szybko okazało się, że nie wszystko co napisane w książkach jest mądre, a każdy organizm wymaga indywidualnego podejścia! Wybór kierunku studiów był tylko jeden, żadnych kompromisów! I jeszcze nigdy tego nie żałowałam. Ukończyłam dietetykę na Uniwersytecie Przyrodniczym w Poznaniu oraz częściowo na Uniwersytecie BOKU w Wiedniu. Praktykowałam na Uniwersytecie Wiedeńskim, dzięki czemu zrozumiałam, jak jedzenie wpływa na ekspresję genów, skracanie się telomerów i tym samym skracanie własnego życia.

Pomysł dalszego rozwoju w Wiedniu uniemożliwił mi pójście od razu na studia doktoranckie – jak się później okazało, na szczęście! Czekając rok na kolejną rekrutację, zaczęłam rozmawiać z zawodnikami Sportów Walki Gostyń, którzy po pewnym czasie namówili mnie razem z bizneswoman Olą (pozdrawiam Czekostudio w Krobii) do założenia działalności. Stwierdziłam, kto nie ryzykuje, ten szampana nie pije, najwyżej za rok zamknę firmę 😊. Wiedza, intuicja i niewielka praktyka wystarczyła, żeby pomagać ludziom, i to nie tylko sportowcom. Wkręciłam się w to maksymalnie, poczułam własną misję na tym świecie 😊. Po kilku latach kształcenia się poprzez szkolenia i konferencje zaobserwowałam, że w niektórych przypadkach wiedza teoretyczna jest niewystarczająca. Wtedy wpadłam w super towarzystwo DT For You w Obornikach (pozdrawiam dwóchtakichcoposzlinarower) zaczęłam uprawiać kolarstwo górskie, z roku na rok wydłużając dystans, dzięki wsparciu Real 64-sto i BikeLeszno, aż do ultramaratonu CarpatiaDivide. I to była petarda dokładająca porządną cegłę do mojego doświadczenia dietetycznego.Współpraca z tymi szaleńcami – ultrasami biegowymi, triathlonowymi czy rowerowymi stała się ekscytacją i formą zabawy. W pewnym momencie zauważyłam, że nie każdy „nadaje się na dietę”, a mi brakuje podejścia psychologicznego i odpowiednich narzędzi. W 2020 roku ukończyłam studia podyplomowe na kierunku psychodietetyka na Uniwersytecie SWPS w Poznaniu. Elastyczne podejście, jak najmniej rygoru, wsparcie, bycie zewnętrznym motywatorem (przez niektórych nazywanym batem :P) i nie tworzenie diet tygodniowych, czy miesięcznych, a propozycji posiłków, które da się zmodyfikować nawet na wakacjach było kolejnym strzałem w dziesiątkę.

Czuję, że nadszedł czas na kolejny etap na mojej ścieżce rozwoju, którym jestem podekscytowana, bo wspaniale wypełnia luki i pewne niejasności stosowane w dietetyce, zgodnej z medycyną zachodnią. Nie pozostawiając 14-letniej praktyki i wiedzy, o której w maksymalnym skrócie napisałam wyżej, możecie spodziewać się zaleceń zgodnych również z medycyną wschodnią. Każdy z nas jest inny i potrzebuje indywidualnego podejścia.

Na ten moment jestem pewna, że da się:

  • rozpisać jedzenie i płyny co do minuty podczas trzydniowego startu w zawodach,
  • zbudować suchą masę mięśniową, zamiast najpierw masy, później rzeźby. Lub ‘zrobić wagę’ w bezpieczny sposób przed zawodami,
  • wyprowadzić sportowca lub ‘zestresowaną Kowalską’ z zespołu jelita drażliwego lub SIBO, czy IMO oraz wspomóc leczenie przy WZJG i Chorobie Leśniewskiego-Crohna,
  • ujarzmić cukry bez leków w cukrzycy ciążowej (i nawet celiakii i/lub niedoczynności tarczycy),
  • zmniejszyć objawy alergii u dziecka karmionego piersią i nawet wpłynąć pozytywnie na laktację,
  • wyregulować cukry w cukrzycy,
  • zmniejszyć objawy do minimum w refluksie, zapaleniu błony śluzowej żołądka, a nawet wrzodach żołądka i/lub dwunastnicy,
  • wyprowadzić z anemii, jak również obniżyć poziom żelaza w hemochromatozie,
  • wzmocnić organizm i wspomóc walkę z nowotworem,
  • no i oczywiście da się przytyć czy schudnąć w trwały sposób bez utraty życia w trakcie jego osiągania.

W pracy dietetyka kieruje się podejściem nastawionym nie na sprinty, a maratony, dzięki czemu pacjentom udaje się uniknąć efektu jojo! Napisz do mnie i przekonaj się, że wspólnymi siłami możemy osiągnąć dużo więcej!